W walentynki zostałam obdarowana najcudowniejszym prezentem od najcudowniejszego chłopaka. Dostałam makaroniki z Le Roy&Louis. Były przepyszne.
Kilka dni później zrobiłam kolejną próbę upieczenia idealnych makaroników. Zrobiłam je już wedle przepisu z Celebracji (znajdziesz go tu) i wyszły ponownie bardzo niesforne, ale już bardziej przypominające makaroniki. Zrobiłam je z kremem ganache i użyłam zmielonych migdałów bez skórki.
Przepis na krem ganache
1/3 szklanki śmietany kremówki 36%
100g czekolady, 1 tabliczka (biała, czarna, mleczna - kto co woli, tutaj mleczna)
Podgrzewamy rondelek, wlewamy śmietanę, łamiemy czekoladę i wrzucamy ją do kremówki. Mieszamy aż powstanie jednolita masa. Studzimy i wkładamy do lodówki. Gdy będzie już zimna miksujemy do uzyskania gęstej konstystencji, wkładamy jeszcze na kilka chwil do lodówki, wyjmujemy i mamy gotowy, najprostrzy krem do makaroników.
Niestety krem między makaroniki nakładałam łyżeczką, dlatego nie wygląda zbyt pięknie (trochę jak bułka z pasztetem na tym zdjęciu), ładniejszy będzie gdy nałożymy go szprycką lub strzykawką do ozdabiania.
Moje makaroniki nie wyszły przy tym podejściu idealnie, z jednej strony nie miały w ogóle tej stopki i w środku były puste. No ale ich smak był zabójczy. Mojej mamie ten najbardziej odpowiada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz